Obserwacje z USA
Autor: Andrzej Targowski
Na 1044 lata historii Polski, tylko około 200 lat po 1410 r. (po Bitwie pod Grunwaldem) panował w Polsce względny pokój. Nic dziwnego, że w ciągu pozostałych 800 lat polska technika pozostawała w tyle za wysokim poziomem techniki w Cywilizacji Atlantyckiej. Tym niemniej Polacy zawsze mieli talent do techniki i ambicję dogonienia czołówki światowej. Tak ma się sprawa z rozwojem budowy komputerów w Polsce po II Wojnie Światowej w PRL.
Długo uznawany za pierwszy elektroniczny komputer, ENIAC, został oddany w USA do użytku w 1946 r. W Anglii, Alan Turing zbudował tylko logiczny komputer na papierze w 1937 r. Pierwszy liczący komputer ACM, także według projektu Turinga, Anglicy oddali do użytku w 1950 r. Tymczasem w Polsce już w latach 1945-47 polscy uczeni myśleli o budowie podobnych ?maszyn?. Informacje o tego typu ?automatycznych silnikach? przywiózł z Londynu do Polski, b. Pełnomocnik ds. Nauki w Rządzie Londyńskim, prof. Stefan Pieńkowski, fizyk, rektor Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1945-47 i przed wojną.
Transfer info-techniki z Warszawy do Anglii i USA a potem do Warszawy
Pieńkowski jako Pełnomocnik Rządu Polskiego na Uchodźstwie musiał na bieżąco i oficjalnie kontaktować się z Alanem Turingiem z Bletchley Park, bowiem ten współpracował z trzema polskimi matematykami; Marianem Rejewskim, Jerzym Różyckim i Henrykiem Zygalskim (polscy matematycy byli oficerami Wojska Polskiego), w Anglii nad rozszyfrowaniem niemieckiego szyfru w niemieckiej kodującej maszynie Enigma. Co więcej, zanim nasi trzej matematycy przybyli do Anglii, pracowali nad niemieckim szyfrem we Francji (po ucieczce z Polski w 1939 r. do Rumunii, skąd zostali przejęci przez wywiad francuski), gdzie ich znów odwiedził Turing. Pierwszy raz odwiedził ich Warszawie w 1938 r. wraz z angielskim pułkownikiem z wywiadu. Już wtedy posiadaliśmy egzemplarz Enigmy i wiele informacji na temat techniki łamania niemieckiego szyfru.
Prof. Pieńkowski, poprzez Turinga, mógł nieco więcej wiedzieć o amerykańskim, podobnym podejściu do kryptografii, w której pierwsze skrzypce grał Claude Shannon. Ten w 1937 r. w MIT, jako student zbudował układ liczący w oparciu o algebrę zero-jedynkową Boole`a, na podstawie której opracował kod binarny (algebra Boole`a w sposób niejako naturalny musiała go naprowadzić na ten świetny pomysł), bez którego nie byłoby współczesnych komputerów. Była to jego praca magisterska, uznana za najważniejszą w świecie, jaką kiedykolwiek wykonano. Potem pracował w amerykańskiej kryptografii, z tego powodu w 1943 r. przybył do Bletchley Park (aby zapoznać się z łamaniem kodów niemieckich łodzi podwodnych na Atlantyku) i codziennie przez 2 miesiące spotykał się z Turingiem. Niewykluczone, że mógł spotkać się także z polskim Pełnomocnikiem ds. Nauki w Londynie. Wszakże polskie okręty brały udział w wojnie na Atlantyku także. Prawdopodobnie w wyniku tych amerykańsko-angielskich rozmów, Shannon opracował teorię informacji (1948) a Turing wykonał projekt komputera ACM.
Z pewnością prof. Pieńkowski w Anglii czy w Irlandii także musiał kontaktować się z prof. Janem Łukasiewiczem (1878-1956), który mieszkał na emigracji w Dublinie a był znany z autorstwa zapisu matematycznego beznawiasowego. Zwanego potocznie Polish Notation, bowiem Anglosasi mieli kłopoty z wymówieniem jego polskiego nazwiska. Z wykorzystaniem tego zapisu są skonstruowane wszystkie ręczne kalkulatory na świecie oraz niektóre komputery, tzn. ich logiczne obwody, zwłaszcza swego czasu świetne komputery Burroughs.
Polski Minister ds. Nauki w Londynie prawdopodobnie poznał wówczas dwóch najważniejszych pionierów budowy komputerów w świecie a także kluczowego dla sprawy polskiego logika. Będąc fizykiem doskonale rozumiał istotę sprawy. Stąd też wrócił do Polski już w 1945 r. m.in., aby móc poinformować polskich matematyków o pracach nad maszynami matematycznymi na Zachodzie. Stąd byliśmy prawdopodobnie w nielicznej a może jedynie trójce krajów poinformowanych o tego typu pracach. Myślę, że Francuzi mogli także o tym wiedzieć, mieli wybitnych matematyków i już w 1958 r. zbudowali świetny superkomputer Gamma 60 (w sumie 20 egzemplarzy), ale w komercyjnej firmie Bull. Zapewne Rosjanie poprzez swój sprawny wywiad i swoich ludzi w MI5 też wiedzieli o tej sprawie. (Pierwsze rosyjskie układy liczące zostały wykonane w latach 1940-tych; MN-10 i 1950-tych; EW-80, DNIEPR, MN-11, i BESM3M).
Inspiracje amerykańskie
W 1945-47 r. prof. Pieńkowski spotykał się z prof. Kazimierzem Kuratowskim, który w latach 1948-49 wykładał w Stanach Zjednoczonych, gdzie widział się z polskimi matematykami w tym ze Stanisławem Ulamem - lwowiakiem i węgierskim matematykiem Johnem von Neumannem (z Los Alamos - gdzie zbudowali bombę atomową i wodorową). W wyniku spotkania z rektorem Stefanem Pieńkowskim, prof. Kazimierz Kuratowski (który swego czasu studiował inżynierię w Glasgow) i prof. Andrzej Mostowski (wówczas 35-letni, b. student prof. Kuratowskiego) wyjechali do USA na rekonesans w tej sprawie w 1948 r. Nie wykluczone, że mogli się wówczas także spotkać się z Claude Shannonem (wskazanym przez Turinga) i Vannevar Bushem (promotorem doktoratu Shannona w MIT), który nadzorował w amerykańskim rządzie budowę ENIACA i dalszych jego pochodnych, i był de facto amerykańskim Ministrem ds. Nauki (m.in. nadzorował Manhattan Project, gdzie pracowało wielu fizyków i matematyków, w tym z Polski). W tym czasie już istniał logiczny opis komputera EDVAC z ?wczytanym? programem (ENIAC był programowany ?z zewnątrz?), opracowany przez Johna von Neumanna w 1945/46 r. Na tej podstawie, (tzw. von architecture) dopiero w latach 1950-tych powstały pierwsze amerykańskie komputery w placówkach uniwersyteckich, w tym JOHNNIAC na Uniwersytecie Princeton, gdzie pracował węgierski matematyk (w latach 1953-66 najdłużej funkcjonujący wczesny komputer zbudowany według architektury Johna von Neumanna. Współczesne super komputery są budowane według ?non-von architecture,? bowiem mają setki równoległych procesorów). Natomiast już w 1951 r. przemysłowa firma UNIVAC z Remington Rand Corporation, sprzedała pierwszy handlowy komputer UNIVAC I (opracowany przez konstruktorów ENIACA), który powstał poza placówkami akademickimi.
Polskie kontynuacje 1949-50
Przy okazji trzeba przypomnieć, że Polska Szkoła Matematyki (W. Sierpiński, St. Banach, Z. Janiszewski, St. Mazurkiewicz, St. Zaremba, St. Ulam, W. Pogorzelski, A. Zygmund i inni), której znakomitym członkiem był prof. K. Kuratowski (1896-1980), stworzyła obszerną dziedzinę matematyki ? topologię (teorię zbiorów ułatwiająca definiowanie transformacji przestrzennych, w tym tzw. Przestrzeni Banacha, z owej Szkoły zwanej również Lwowską), która jest bardzo pomocna przy formalnym opisie obwodów logicznych jednostki centralnej (procesora) komputera współczesnego.
A w Polsce, po powrocie z amerykańskiego rekonesansu, Kazimierz Kuratowski utworzył w latach 1949/50 Grupę Aparatów Matematycznych (GAM) w kierowanym przez siebie Państwowym Instytucie Matematycznym (PIM). Sporą rolę w doborze pierwszych pracowników tej grupy odegrał prof. Janusz Groszkowski (późniejszy świetny prezes PAN), inżynier radio-elektryk, który w czasie okupacji rozszyfrowywał budowę rakiety V2 (a mój ojciec Stanisław sabotował ich produkcję w obozie Nordhausen Dora w tunelach w Górach Harz, co przypłacił życiem). Kierownictwo GAM powierzono dr. Henrykowi Greniewskiemu, logikowi, późniejszemu twórcy cybernetyki w Polsce, w tym teorii układu względnie odosobnionego. W skład zespołu weszli młodzi inżynierowie-matematycy; Krystyn Bochenek, Romuald Marczyński (1921-2000) i Leon Łukaszewicz (1924-). Jednakże pierwszy ?komputerek? GAM-1 zbudował Zdzisław Pawlak (1926-2006) w 1951 r. spoza GAM, czyli kiedy powstawały pierwsze laboratoryjne komputery w amerykańskich ośrodkach akademickich. Natomiast Romuald Marczyński opracował w 1952 r. w ramach GAM, założenia Elektronicznej Maszyny Automatycznie Liczącej (EMAL). Marczyński był polskim ?Babbagem,? szalenie zdolny, ale ciągle ulepszający swe pomysły, których nigdy nie mógł skończyć. Mówiono wówczas o jego maszynie; ?EMAL liczy niemal.? Natomiast ukończył EMAL2 i parę innych komputerów (w tym XYZ). Prace owej grupy skupiały się na początku w konstruowaniu elektronicznych (lampowych) analizatorów równań najpierw algebraicznych a potem różniczkowych (ARR).
Od XYZ oraz Biura Obliczeń i Programów w 1958 do ZETO i Maszyn Matematycznych
Wkrótce (1953) Marczyńskiego ?wykolegowano? z szefa GAM. W 1954 r. ARR na 400 lampach został oddany do użytku. W 1958 r. powstał pierwszy uniwersalny komputer XYZ (800 operacji na sekundę, w oparciu o architekturę IBM 701 i układy logiczne rosyjskiego komputera BESM 6) w ramach PIM, w jego siedzibie w Warszawie w gmachu przy ul. Śniadeckich 8. Komputer ten, wzniecił spore zainteresowanie ?maszynami matematycznymi? w Polsce. W oparciu o komputer XYZ uruchomiono w tym pomieszczeniu Biuro Obliczeń i Programów (pod kierunkiem dzisiejszego ?duńskiego? profesora Jerzego Waśniewskiego), w ramach, którego jako student miałem okazję ?coś tam? obliczyć na tym komputerku z pamięcią na liniach rtęciowych, protoplastach współczesnych światłowodów. Dały one podstawę do gwałtownego rozwoju telekomunikacji i..?Internetu. W tym samym pomieszczeniu w 1966 r. zorganizowałem warszawski Zakład Elektronicznej Techniki Obliczeniowej (ZETO-ZOWAR), który rozrósł się do sieci 50 ośrodków w całej Polsce i 5,000 pracowników [po 1989 r. sieć ta została sprywatyzowana i podzielona na lokalne oddziały, ZETO Gdynia została przejęta przez Prokom - red.]. Natomiast w 1965 r. wraz z Leonem Łukaszewiczem, Tomaszem Pietrzykowskim, Władysławem Kopaczem i Dorotą Dziedzic (wszyscy z IMM) i Wojciechem Jaworskim (z IE w Międzylesiu) utworzyliśmy pismo Maszyny Matematyczne, którego nazwę udało mi się zmienić w 1971 r. na Informatyka. Jest to pewnego rodzaju ciągłość między dwiema epokami, pionierską i upowszechnienia oraz między dwoma kategoriami specjalistów. Co nie było wcale takie łatwe.
Od unaukowiania ZAM poprzez ETO do Informatyki
W wyniku odniesionego sukcesu z maszyną XYZ powstał Zakład Aparatów Matematycznych (ZAM), przekształcony następnie w Instytut Maszyn Matematycznych (IMM), specjalizujący się w konstruowaniu rodziny maszyn ZAM, które niestety nie weszły do szerszej produkcji ani użytkowania w Polsce. Był to wynik ?unaukowiania? ówczesnej ETO (Elektronicznej Techniki Obliczeniowej), która na Zachodzie stała się świetnym biznesem. Liderzy ZAM/IMM nie zdawali sobie sprawy z wielkości i wagi dziedziny, z jaką mieli do czynienia. Dalszy rozwój informatyki [tak w 1971 r. nazwaliśmy ETO, m.in. w wyniku mojej książki bestsellera Informatyka klucz do dobrobytu, PIW 1971 oraz w wyniku utworzenia Krajowego Biura Informatyki w 1971 r. oraz przemianowania czasopisma Maszyny Matematyczne na Informatyka, a także utworzenia Państwowej Rady Informatyki oraz Zjednoczenia Informatyki (ZETO)], odbywał się poza wymienioną tu placówka naukową. Głównie we wrocławskiej fabryce ELWRO, potem Zjednoczeniu MERA a także w WAT i na Politechnice Warszawskiej (UMC), gdzie ETO sprowadzono do poziomu inżynierii przemysłowej.
Będąc wówczas dyrektorem ośrodka ZETO-ZOWAR miałem wielki przywilej wstępowania na pogawędkę do prof. Kazimierza Kuratowskiego, (przynosiłem mu wycinki publikacji amerykańskich o nim, które dostawałem z moich amerykańskich kontaktów), z którym pracowaliśmy w pokojach niedaleko od siebie położonych, po przeciwnej stronie korytarza. Ponadto w ZETO?ZOWAR próbowaliśmy skomputeryzować jedną z książek Profesora, bowiem wydawało się nam, że z bardzo formalnym zapisem matematyka będzie to łatwiej. Wówczas owo podejście nie miało nic wspólnego z dzisiejszymi technikami, jakże wydajnymi. Stąd pochodzą niektóre informacje w tym felietonie. Jedno jest pewne, że bez sygnału prof. Stefana Pieńkowskiego, przybyłego z Londynu, tak szybkie rozpoczęcie prac nad polskimi komputerami nie byłoby możliwe. Stąd, byliśmy wówczas w Europie Wschodniej jedynym krajem, w którym prowadzono tego typu prace rozwojowe.
Trudne czasy PRL, choć bogate w rozwiązania i liderów
Co z tego wynika dla dnia dzisiejszego, że wówczas nikt w Polsce ani na emigracji nie głosił hasła ?im gorzej tym lepiej?? Nam wówczas w kraju zmagającym się z wszelkiego rodzajami trudnościami życia było bardzo ciężko pracować w swoich pionierskich zawodach, wymagających wolnego (a niemożliwego wówczas) dostępu do światowej nauki, techniki i biznesu. Natomiast obecnie w kraju wielu młokosów, nierzadko dzieci uprzywilejowanych notabli w PRL, ma nam za złe, żeśmy wówczas nie sabotowali rozwoju czy codziennego funkcjonowania Polski. (Aczkolwiek w 1953 r. wyrzucono mnie ze szkoły W. Górskiego za strzelanie z wiatrówki do portretów dostojników, na wieść o śmierci Stalina, nota bene mieszczącej się przy ul. Smolnej 30, naprzeciw gmachu KC, a w 1956 r. odebrano mi stypendium za udział w październiku w rozruchach studentów Politechniki Warszawskiej, ale były to akcje bez większego znaczenia dla sprawy polskiej. Ale jak wspomnienia to wspomnienia).
W tych pionierskich czasach konstruowania pierwszych komputerów w Polsce, kto wie, czy Polacy [tuż po wojnie], nie byliśmy wówczas lepiej poinformowani o rozwoju komputerów niż potem w PRL, za Żelazną Kurtyną. Bowiem grono, które wiedziało o projektach Anglików i Amerykanów było dość liczne jak na owe czasy; Pieńkowski, Kuratowski, Mostowski, Groszkowski, Greniewski (logik, który musiał znać prace Jana Łukasiewicza) a także trzej matematycy z Enigmy; Rejewski, Różycki i Zygalski. Matematycy ci byli podobni w profilu do Turinga i Shannona. Niestety tylko Rejewski wrócił do Polski w 1946 r., ale długo nie ujawniał się ze swą praktyką w Anglii (pewnie bał się), odmówił pracy na uczelni, mało udzielał się i był mocno schorowany. Dopiero w 1967 r., gdy przeszedł na inwalidzką rentę, zaczął pisać wspomnienia i o swym udziale w Enigmie. Zmarł w wieku 74 lat w Warszawie w 1980 r. Natomiast Jerzy Różycki został zatopiony na okręcie na Morzu Śródziemnym w 1942 r. Zygmunt Zygalski po wojnie został w Londynie, wykładał matematykę na uniwersytecie w Surrey i prawnie nie mógł wypowiadać się na temat swojej roli w Enigmie (zakaz taki wydał premier Winston Churchill). Zmarł w wieku 70 lat w 1978 r. w Anglii. Wspominam losy tych wybitnych polskich matematyków, aby wskazać, że w tym pionierskim okresie mieliśmy aż trzech matematyków i jednego logika na Zachodzie, którzy mieli zbliżone a może i lepsze (?) kwalifikacje od Turinga i Shannona. Ci ostatni byli być może lepszymi teoretykami, ale nie w kryptografii.
Ponadto w Polsce mieliśmy kilku świetnych organizatorów-liderów naukowych projektów, równie świetnie poinformowanych i wybitnych w swych dziedzinach (Pieńkowski, Kuratowski, Mostowski, Groszkowski i Greniewski). Gdyby Polska była wówczas wolna i oni wszyscy by razem pracowali w Polsce, to nasz potencjał intelektualny w technice obliczeniowej nie byłby wtedy słabszy od angielskiego i amerykańskiego. Ostatecznie światowe centrum kryptografii było w rękach polskich matematyków. Jak bywa z historią Polski, los nam bardzo rzadko sprzyjał. W kontekście tej oceny, niezbyt wiarygodnie brzmi wypowiedź jedynego żyjącego uczestnika projektu GAM, że to ?on namówił prof. Kazimierza Kuratowskiego, by zająć się komputerami, bowiem dowiedział się o nich z czasopisma Electronics (?)? W Polsce niestety nie ma kultury dzielenia się sukcesami. Ostatni ?bierze wszystko.? Ten przykład potwierdza opinię, jak historia polskiej informatyki jest pogmatwana i uzależniona od subiektywizmu poszczególnych opowiadających ją osób.
Nie zapomnijmy o roli Rządu Londyńskiego
Niech mi będzie wolno także uwypuklić rolę Rządu Londyńskiego, który miał w swym gabinecie wybitnego uczonego, jakim był prof. Stefan Pieńkowski (ojciec polskiej fizyki doświadczalnej), który zadbał o to by w 1945 r. uruchomić Uniwersytet Warszawski i wkrótce prace nad maszynami matematycznymi. Natomiast, kiedy Rząd Londyński przestał istnieć, jego ostatni premier, prof. Edward Szczepanik zadbał, aby powstała Światowa Rada Badań nad Polonią, której został pierwszym prezesem, a kiedy opadał z sił w 2001 r. przekazał mi jej prezesostwo. Sprawowałem je do 2007 r. Zrezygnowałem z braku zainteresowania władz w Polsce naszą działalnością. W myśl przysłowia, ?Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść.? My Polacy musimy się do tego przyzwyczaić. W tragedii jesteśmy wielcy, w normalności mali, a polski patriotyzm wymaga cierpienia?
prof. dr Andrzej Targowski, Kalamazoo, MI, USA |